0:2
koniec (0:2)
14.05.2015, 21:05 • Stadio Artemio Franchi, Florencja • Półfinał • Mariusz Nyka
ACF Fiorentina – Sevilla FC
0:2
koniec (0:2)
Gole: 22. Bacca, 26. Carriço
Kartki: 21. D. Pizarro (FIO), 50. Valero (FIO) – 34. Banega (SEV)
Zmarnowane karne: 67. Iličić (FIO), nietrafiony
ACF Fiorentina:
Neto – Alonso, Basanta (46. Pasqual), Rodríguez, Savić – Valero (85. Lazzari), D. Pizarro, Fernández (67. Badelj) – Salah, Iličić, Joaquín (C).
Zmiany: Tătăruşanu – Badelj, Aquilani, Pasqual, Bernardeschi, Lazzari, Gómez.
Trener:
Sevilla FC:
S. Rico – Coke (C), Carriço, Kolodziejczak, Trémoulinas – Mbia, Krychowiak – Vidal, Banega (55. Iborra), Vitolo (74. J. Reyes) – Bacca (69. Gameiro).
Zmiany: Beto – F. Navarro, Figueiras, Gameiro, J. Reyes, Iborra, Den. Suárez.
Trener:
Sędziowie:
Damir Skomina – Jure Praprotnik, Robert Vukan
Widownia:
1. mecz: Sevilla - Fiorentina 3:0
90+2
90+1
90
89
87
85
84
82
80
78
76
74
73
71
69
67
67
66
65
63
61
59
57
55
54
52
50
48
46
46
45+1
45
45
44
42
40
38
36
34
32
30
28
26
Ależ niefrasobliwie zachowała się teraz defensywa miejscowych! Dośrodkowanie z rzutu wolnego w "szesnastkę" podopiecznych Montelli. Tam kompletnie niepilnowany jest Koke, który szybko zgrywa do DANIELA CARRICO. Portugalczyk z najbliższej odległości podwyższa prowadzenie Hiszpanów! 0:2!
24
22
Obejmują prowadzenie goście i wydaje się, że to jest już koniec rywalizacji w tym półfinale. Mocne, płaskie dośrodkowanie w pole karne "Fioletowych", zamieszanie i piłka spada wprost pod nogi CARLOSA BACCA. Ten bez problemu umieszcza piłkę w siatce obok bezradnego Neto! 0:1!
21
20
19
17
16
14
13
11
9
7
6
4
2
1
ACF Fiorentina: Neto – Alonso, Basanta, Rodríguez, Savić – Valero, D. Pizarro, Fernández – Salah, Iličić, Joaquín (C).
Rezerwowi: Tătăruşanu – Badelj, Aquilani, Pasqual, Bernardeschi, Lazzari, Gómez.
Sevilla FC: S. Rico – Coke (C), Carriço, Kolodziejczak, Trémoulinas – Mbia, Krychowiak – Vidal, Banega, Vitolo – Bacca.
Rezerwowi: Beto – F. Navarro, Figueiras, Gameiro, J. Reyes, Iborra, Den. Suárez.
Sędziowie:
Damir Skomina – Jure Praprotnik, Robert Vukan.
Co ciekawe, faworytem czwartkowego pojedynku według bukmacherów będą gospodarze. Kurs na ich zwycięstwo wynosi zaledwie 1:2,2. Z kolei za każdą postawioną złotówkę na podopiecznych Emerego, możemy wygrać 3,15 zł. Najmniej prawdopodobnym scenariuszem według buków jest remis, który typuje się na 1:3,55.
W przerwie między pierwszym starciem a rewanżem we Włoszech, obydwa zespoły rozegrały po jednym spotkaniu ligowym. Ciężki, ale zwycięski bój z Empoli stoczyła Fiorentina. Podopieczni Montelli wygrali 3:2, dzięki dwóm bramkom Ilicicia i jednemu trafieniu Salaha. W weekend nie popisała się za to Sevilla. Zespół z Andaluzji jedynie zremisował na wyjeździe z dziesiątą w tabeli Celtą Vigo 1:1. Jedyną bramkę dla "Palanganas" strzelił niezawodny Gameiro.
Pierwszy mecz półfinału Ligi Europy odbył się w ubiegłym tygodniu w stolicy Andaluzji. Wtedy to wynik w siedemnastej minucie meczu otworzył Vidal i choć do przerwy gole już nie padły, to w drugiej części Sevilla ruszyła do huraganowego ataku. Siedem minut po wznowieniu gry drugie trafienie zanotował Vidal, a dzieła zniszczenia na kwadrans przed końcem dopełnił Gameiro. W ten sposób Fiorentina wyjechała z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán bez bramki i z bagażem trzech goli na plecach.
Zupełnie inne nastroje panują w Hiszpanii. Po efektownym zwycięstwie w ubiegłotygodniowym starciu, kibice Sevilli już zaczynają świętować awans do finału. Przed nadmiernym entuzjazmem przestrzegał z kolei szkoleniowiec "Palanganas". Unai Emery jest przekonany, że rywalizacja nadal jest nie rozstrzygnięta i we Florencji zdarzyć się może wszystko. Jeśli chodzi o dyspozycję Sevilli na krajowym podwórku, to podobnie jak w przypadku Fiorentiny, wygląda ona naprawdę dobrze. Ekipa ze Estadio Ramón Sánchez Pizjuán jest już pewna przyszłorocznego udziału w Lidze Europy, a nadal ma jeszcze szansę na występ w Champions League. Zdecydowanie gorzej podopiecznym Emerego powiodło się w tegorocznej edycji Pucharu Króla. Tam "Sevillistas" odpali już w ćwierćfinale po przegranym dwumeczu z Espanyolem Barcelona.
W zespole gospodarzy jutrzejszego starcia wszyscy zdają sobie sprawę, że po wysokiej porażce w pierwszym spotkaniu w Hiszpanii (0:3), szanse na awans do finału są naprawdę niewielkie. We Florencji nikt jednak nie ma zamiaru składać broni. Zarówno sztab szkoleniowy jak i piłkarze zapowiadają walkę do samego końca, co może dać nam emocje na najwyższym poziomie. W tegorocznym sezonie zespół z Artemio Franchi radzi sobie naprawdę nieźle. W ligowych rozgrywkach "Fioletowi" zajmują piątą pozycję w tabeli i są bardzo bliscy wywalczenia awansu do Ligi Europy w kolejnej jej edycji. W Pucharze Włoch podopiecznym Montelli udało się dojść aż do półfinału, co także jest dobrym rezultatem. Odpadnięcie z Ligi Europy na tym etapie rozgrywek nie będzie więc we Florencji uważane za katastrofę, jednak na pewno apetyty "Fioletowych" są rozbudzone.